Czysta ciekawość sprawiła, że zamówiłem Raspberry Pi4 wraz z nakładką Allo Boss DAC V1.2. Początkowo podchodziłem do sprawy nieco sceptycznie. Co prawda naczytałem się komentarzy, że Malinka w odpowiedniej konfiguracji potrafi zagrać jak streamer powszechnie znanych producentów w kwocie do nawet kilku tysięcy złotych, ale traktowałem tego typu komentarze pobłażliwie, od czasu do czasu postukując się w głowę.

Przyszło do mnie kilka małych pudełek. Połączenie ich w całość było banalnie proste, wystarczyło nasunąć jedną na drugą. Następnie przyszła pora na zainstalowanie oprogramowania. Nic trudnego. Sformatowana karta microSD, ściągnięte ze strony Moode Audio Player oprogramowanie w postaci pojedynczego pliku ISO, wgranie pliku odpowiednim programem na kartę pamięci i gotowe. Karta wylądowała w Malince. Następnie podłączenie całości do zasilania (ładowarka impulsowa 5V 3A z wtykiem USB typu C) oraz wpięcie kabla internetowgo w gniazdo RJ45. Całość zajęła zaledwie chwilę. Przyszedł czas na konfigurację urządzenia. W ustawieniach należało wybrać z listy moją wersję nakładki DAC, włączyć funckję Spotify Connect, a także dodać do biblioteki serwer domowy Synology ze wszystkimi zrippowanymi płytami CD. Cały proces konfiguracji urządzenia przeprowadziłem z przeglądarki internetowej. Wystarczy wpisać frazę "moode" w wyszukiwarce i pojawia strona startowa systemu. Konfiguracja jest prosta i intuicyjna.
Przyszedł w końcu czas na najważniejszą część - czyli na odsłuch... No i tutaj szok. Przez myśl mi nie przeszło, że urządzenie za bagatela 500zł z hakiem może tak ładnie zagrać. Przeczesywałem zawartość domowej biblioteki w poszukiwaniu coraz to trudniejszych nagrań. Zacząłem od utworu "A Sky Full Of Stars" zespołu Colplay. Moim zdaniem to trudny utwór ze względu na to, ile się w nim dzieje. Wiele różnych smaczków, a w momencie gdy po minucie znika głos Chrisa Martina pojawia się fala dźwięku. W przypadku Yamahy WXC-50 wszystko było pomieszane, nie dało się odróżnić co gdzie gra, a odczucia były naprawdę nieprzyjemnie. Dominowała ostrość góry i po jakimś czasie puchły uszy. Raspberry pokazało co innego, a mianowicie chaos, który dało się słyszeć na Yamasze został uporządkowany. Instrumenty trafiły na swoje miejsce i dźwięki prezentowały spójną całość. Nie było już ostro, ale mimo to szczegółowo, jednym słowem - przyjemnie, muzykalnie. Kolejny utwór który trafił na testową playlistę to "All Is Full Of Love" Björk. Utwór trudny ze względu na dużą ilość niskich częstotliwości. Po przesiadce na RPi dało się zauważyć dociążenie dołu. Bałem się, że w przypadku tego utworu basu będzie za dużo, że swoim gabarytem zamaże piękny wokal Björk. Ku mojemu zaskoczeniu tak się nie stało. Basu było dużo, co typowe dla tego utworu, ale nie nachodził na inne pasma. Współistniał z nimi i nie dominował na resztą. Kolejnym utworem był "home with you" autorstwa FKA twings. Cenię w nim bas - potężny, szybki, precyzyjny, nisko schodzący. Wszystko było na swoim miejscu. Nie było mowy o jego zaokrągleniu. Był potężny - moje miejsce odsłuchowe poddawało się mu i przenosiło wibracje na tkanki miękkie ciała. Podobnie jak w przypadku Björk mimo to był na swoim miejscu i trzymał się go pozwalając tym samym pozostałym pasmom na współistnienie. Każde pasmo odgrywało współmierną rolę, żadne nie wychodziło przed szereg. Przy utworze "Desert Rose" Stinga Malinka pokazała wysoki poziom w kontekście wypełnienia średnicy. Na Yamasze go zdecydowanie brakowało, tak jakby grała z dużą przewagą na skrajach pasma i z wycofaniem/przytłumieniem na średnicy. RPi przekazało dużo rozmaitych smaczków, pojawił się ten tak zwany plankton. Utwórów oczywiście było znacznie więcej, ale pozwoliłem sobie wymienić te, które wywarły na mnie szczególne wrażenie. Malina gra po neutralnej stronie brzmienia - nie schładza go ani nie ociepla, co bardzo mi odpowiada. Wokale brzmią naturalnie, a to właśnie miedzy innymi zdyskryminowało ciepłego Node`a. W Node 2i dodatkowo bas w moim odczuciu był zaokrąglony oraz podbity w średnim jego zakresie. Node podobno rozwija skrzydła gdy gra jako transport, ale z racji tego, że nie posiadam zewnętrznego DACa nie byłem w stanie tego sprawdzić.
Przejdę teraz do samej budowy streamera. Malinka zdała egzamin pod względem brzmienia, dlatego postanowiłem ją zostawić. Było jednak kilka "ale". Przede wszystkim nie odpowiadało mi impulsowe zasilanie sprzętu. Nie zauważyłem jego negatywnego wpływu na brzmienie, natomiast zauważyłem że potrafi namieszać w sieci. Już przy włączonym telewizorze OLED z wbudowanym właśnie zasilaczem impulsowym po pewnym czasie daje się słyszeć głośniejszą pracę trafa we wzmacniaczu. Brumienie oczywiście po pewnym czasie ustaje (po wyłączeniu TV), ale jest na tyle intensywne, że przy wieczornym oglądaniu filmów daje się we znaki. Postanowiłem więc zbudować własne zasilanie liniowe do Maliny, jednakże przez brak odpowiedniej wiedzy i umiejętności zdecydowałem się na gotowe rozwiązanie. Kupiłem w tym celu używany zasilacz liniowy produkcji Tomanka - ULPS Mini. Po wyjęciu wnętrzności przyszedł czas na stworzenie własnej obudowy, która pomieściłaby zarówno zasilacz, jak i malinkę. Zamówiłem gotową obudowę z Modushop.pl. Nie odpowiadało mi w niej jednak kilka rzeczy, a mianowicie: była za wysoka (wyższa od wzmacniacza), wyglądała topornie i brakowało jej "charakteru", który zdążyłem polubić w Naimie. Poczyniłem następujące kroki:
1) Rozmontowałem obudowę.
2) Przyciąłem na wyskość boczne ścianki.
3) Zamówiłem deskę dębową heblowaną o grubości 10mm.
4) Przyciąłem deskę, a następnie w domyślnym panelu tylnym wykonałem otwory na gniazda. W panelu przednim wykonałem pojedynczy otwór na moją wisienkę na torcie

Wyżej wspomniana wisienka to podświetlane na zielono logo RPi. Chciałem, żeby streamer wyglądem wpasował się w charakter posiadanego przeze mnie wzmacniacza, którym jest Naim Nait XS-2.Zamówiłem więc gotową, plastikową obudowę do starszej generacji Raspberry, wyciąłem perforowane logo i następnie nadałem mu odpowiedni kształt oraz teksturę przy pomocy papieru ściernego. Do tego kawałek szybki pleksi z jednej strony zmatowiony przeze mnie również papierem ściernym o odpowiedniej gradacji, dwie diody zielone, folia aluminiowa, trochę kleju i gotowe.
Użyte materiały/podzespoły/elementy:
* Raspberry Pi4 w wersji 2BG RAM
* Nakładka hat Allo Boss DAC V1.2
* Zasilacz Tomanek ULPS Mini (potencjometrem ustawiłem odpowiednią wartość napięcia prądu wychodzącego)
* Fragmenty obudowy z Modushop.pl - ścianki boczne, płyta montażowa, pokrywa górna
* Gniazda RCA Furutech FT-903
* Kabel na metry Oehlbach LT-1 RCA (zastosowane przewodniki to srebro oraz miedź)
* Gniazdo zasilania z dwoma wymiennymi bezpiecznikami
* Gniazdo/przejściówka RJ45-RJ45 oraz kabelek intenetowy cat 5e z wtykami kątowymi
Całość kosztowała mnie koło 1500zł.
System na którym dokonywałem odsłuchu:
wzmacniacz zintegrowany Naim Nait XS-2
kolumny podłogowe Neat Motive SX2
kable głośnikowe Nordost Red Dawn
kable RCA TA Kable II Gemini
Krótkie podsumowanie. Malinka gra u mnie już od prawie 1,5 miesiąca. Przez lata korzystania z (moim zdaniem rewelacyjnego) systemu MusicCast od Yamahy przyzwyczaiłem się do wygody. System ten jest przejrzysty, prosty, moim zdaniem elegancki, stabilny. Mimo to po przejściu na Raspberry nie brakuje mi niczego. Nie korzystam z żadnej mobilnej aplikacji. Po prostu zapisałem na ekranie głównym telefonu skrót do Moode. Mam pełen dostęp do urządzenia, a także do dodanej zawartości serwera domowego NAS. Cała biblioteka płyt jest na wyciągnięcie ręki. Ze stabilnością Malinki nie miałem do tej pory żadnych problemów.
Raspberry Pi z DACiem w postaci nakładki hat to bardzo ciekawa alternatywa dla osób lubiących "podłubać", ale nie tylko. Rynek obfituje w różne, gotowe obudowy, a także w gotowe streamery oparte na Malinie. To naprawdę fajne urządzenie za nieduże pieniądze i jednak prawdą jest, że prezentuje wysoki poziom w kontekście oferowanego brzmienia. Stosunek jakości do ceny jest wręcz niesamowity. Przerobiłem kilka streamerów znanych producentów: Yamaha WXAD-10, Yamaha CD-NT670D, Yamaha WXC-50, Bluesound Node 2i, Cambridge Audio CXN V2 i nie ukrywam, że brzmienie tej jakże prostej i taniej Malinki najbardziej mi podpasowało. Noszę się teraz z zamiarem kupna lepszego DACa, również w postaci nakładki hat, ale to wyłącznie z czystej ciekawości co jeszcze można wycisnąć z tego niepozornego urządzonka

Przez jakiś czas planowałem zakup Naima ND5 XS, ale odstraszała mnie wysoka cena. Raspberry sprostało zadaniu i zostanie u mnie na pewno na długi czas.
Jak się prezentuje całość można zobaczyć na załączonych zdjęciach. Nadmienię jednak, że to mój pierwszy tego typu projekt, nie dysponuję profesjonalnymi narzędziami i miejscami można dopatrzeć się pewnych niedociągnięć
